pielęgniarką?
- Tak. - Dlaczego w takim razie tak późno zdecydowałaś się na studia? 45 Maggie zwinęła niewykorzystaną gazę i włożyła ją do apteczki. - Brak pieniędzy i inne okoliczności - odpowiedziała enigmatycznie. - Jakie okoliczności? - drążył dalej. Maggie zmierzyła go niechętnym spojrzeniem. - Co to, „Dwadzieścia Pytań"? - Po prostu jestem ciekaw. - Mój mąż uznał, że sympatyczniej będzie przepijać pieniądze z kolegami, niż inwestować w moje wykształcenie. Maggie wzięła miskę i podeszła do zlewozmywaka: widomy znak, że nie ma zamiaru odpowiadać na dalsze pytania dotyczące jej osoby. Kiedy się krzątała, Ash nie spuszczał z niej wzroku; śledził każdy jej ruch spod przymkniętych powiek, nad czymś się zastanawiał. - Odchyl głowę i zamknij oczy - powiedziała, stawiając miskę ze świeżą wodą na stole. Powinna była kazać mu wziąć prysznic, spoglądając na umazaną krwią i piachem twarz. Miała ochotę zanurzyć teraz palce w jego gęstych, czarnych włosach, ale powstrzymała się przed tym nierozważnym gestem i zajęła skaleczeniem. Delikatnie usuwała zaschniętą krew i brud, podziwiając surowe rysy Asha: wysokie czoło, mocno zarysowana broda, czarne brwi, wydatne kości policzkowe, orli nos. I usta... Zanurzyła ponownie myjkę w wodzie i obmyła 46 spierzchnięte wargi Asha. Usłyszała cichy pomruk, który miał oznaczać podziękowanie i ulgę. Jak smakowałby pocałunek, dotknięcie tych warg? Była pewna, że pocałunek Asha musiałby być zaborczy, uwodzicielski. Na moment zapomniała, co właściwie robi, i oddała się słodkim rojeniom. Czuła te usta na swoich wargach, czuła niemal zarost Asha drapiący lekko jej policzek. Krew napłynęła jej do twarzy, coś ścisnęło w żołądku. Szybko zanurzyła myjkę w wodzie. Skaleczenie. Ma opatrzyć skaleczenie, napomniała samą siebie. Łatwo powiedzieć. Udało się jej jakimś sposobem dokończyć przemywania. - Uważaj - ostrzegła. - Zaraz będę dezynfekować. - Byle szybko, bo to cholerstwo piecze jak... Zanim zdążył skończyć, zaaplikowała środek antyseptyczny. Ash drgnął, naprężył się, szeroko rozwarł oczy. - Niech to... - syknął i zgiął się teraz wpół. Maggie dotknęła jego ramienia. - Przepraszam.