295 gruba i sucha; kobieta rozkoszowała się cudownym ciepłem. Diaz włożył swoją bluzę, po czym zdjął mokre buty i skarpetki, wyciągając zziębnięte stopy w kierunku wylotu ciepłego powietrza z klimatyzacji znajdującego się tuż nad podłogą. Milla zrobiła to samo: w ten sposób szybciej wróci krążenie w nogach. Kabina szybko się ocieplała, ale dopiero po kwadransie ustały dreszcze Milli, a w stopach zaczęło porządnie mrowić. Kiedy Diaz zdecydował, że może prowadzić, wokół panował już gęsty mrok. Mieli przed sobą długą drogę powrotną do Boise. Choć Milli nie było już zimno, to czuła się zupełnie wyczerpana. Z Diazem musiało być tak samo. - Dasz radę? - spytała, kładąc mu dłoń na ramieniu. - Czy może zatrzymamy się gdzieś po drodze? - Spokojnie, wytrzymam. Kiedy wyjedziemy na autostradę, będzie już z górki. Zatrzymamy się w pierwszym przydrożnym zajeździe, nieważne jak obskurnym, i wrzucimy coś gorącego na ruszt. Brzmiało to wspaniale. Poprawiła włosy. Wprawdzie jej dzikie loczki nieco podeschły, ale i tak musiała teraz wyglądać niczym kobieta z buszu. Nie wpuszczą jej do żadnej porządnej knajpy Chyba tylko do speluny gangu motocyklowego. - Pistolet przepadł, co? - Został na dnie rzeki. - Szkoda. Przydałby się, żeby zmusić kelnera do obsłużenia takich oberwańców. an43 296 - Poradzimy sobie - zerknął na nią z uśmiechem. Mieli trochę szczęścia: szybko trafili na obskurną hamburgerownię z okienkiem dla zmotoryzowanych. Wzięli zamówione jedzenie i zjechali na parking, aby spokojnie zjeść. Milla wróciła do życia już na tyle, by poczuć dziki głód. Pochłonęła hamburgera - drugiego dzisiaj - w mgnieniu oka. Oboje równie szybko opróżnili swoje kubki z kawą; byli gotowi do powrotu na trasę. - Musimy gdzieś kupić prezerwatywy - powiedział nagle Diaz. - Nie mam żadnych. W jego głosie dało się wyczuć napięcie. Milla zerknęła zdziwiona, by zobaczyć, jak mężczyzna nerwowo przejeżdża sobie dłonią po twarzy - Możemy zaczekać - powiedziała zaniepokojona. - Nie musimy się spieszyć. Skoro przemyślałeś sprawę jeszcze raz i... - Nie, nie o to chodzi - spojrzał na nią smutno. - Ja... Po prostu nie spałem z kobietą od dwóch czy trzech lat i... - Dwa, trzy lata? - powtórzyła Milla, kręcąc głową. - Ech, to nic. Ja mam jeszcze lepszy wynik. Nie jestem raczej typem napalonej mamuśki. - Chciałbym dać ci prawdziwą radość, ale obawiam się, że będzie to u mnie trwało dość krótko. Pewnie będę... niecierpliwy - Ja też - odpowiedziała szczerze. Od ostatniego pocałunku już drżała w oczekiwaniu. - Ale potem będzie jeszcze cała noc - brnął wytrwale Diaz. - I na pewno ci to wynagrodzę.