Dobry Boże, dziesięć albo jedenaście! Bojąc się, że głos ją zawiedzie,
jedynie skinęła głową. – Wszystko jedno. – Raz jeszcze dotknęła fotografii. – Ale byłam ładna, prawda? – Byłaś piękna – wydusiła z siebie Kate. Nagle nabrała podejrzeń co do charakteru związku Julianny i Powersa. – Wciąż jesteś piękna. – Nie – zaprzeczyła śpiewnie Julianna, jakby recytowała wyuczoną lekcję. – Mama jest piękna, a Julianna tylko ładna. Małe dziewczynki muszą o tym pamiętać. – Głos jej się załamał: – Mała dziewczynka Johna. – Luke! – Kate zawołała nieco głośniej, nie spuszczając wzroku z Julianny. – Luke, zobacz, co się... – Już jestem. – Położył jej dłoń na ramieniu. – Weź Emmę do sypialni. Kate obejrzała się do tyłu. – Dlaczego? Co chcesz zrobić? – Sam nie wiem. Ale na wszelki wypadek ją zabierz. Posłuchała go i ruszyła do fotelika, obchodząc Juliannę wielkim kołem. Nie musiała się bać, bo dziewczyna w ogóle nie zwróciła na nią uwagi. Wstawiła fotelik do sypialni i zamknęła drzwi. Nie wiedziała, co może się zdarzyć, ale wolała nie narażać Emmy na stresy. Kiedy się odwróciła, Julianna przyciskała zdjęcie do piersi. Dłonie miała pocięte kawałkami szkła. Rozmazała sobie krew na twarzy i spodniach. Nuciła coś do siebie i kołysała się jak dziecko z chorobą sierocą. Kate spojrzała na Luke’a. – Musimy coś zrobić, zanim się jeszcze bardziej pokrwawi. Skinął głową i przykucnął przy Juliannie. – Chodź, kochanie. Bardzo się pokaleczyłaś. – To ja – powiedziała, pokazując mu zdjęcie – i John. – Tak, widzę. – Wziął ją za łokieć. – Możesz je wziąć do hotelu. – Nie rozumiem, jak mógł to zrobić. – Julianna spojrzała na niego oczami pełnymi łez. – Przecież jestem dzieckiem. Małą dziewczynką. – Wiem, kochanie. Ale to się już skończyło. Już wszystko w porządku. Usiłował ją podnieść, ale wyrwała mu się i jeszcze mocniej ścisnęła zdjęcie. Z jej piersi wyrwał się szloch. Płacz dziewczyny przypominał odgłosy, jakie wydaje śmiertelnie przerażone zwierzątko. Luke chwycił ją pod pachy, usiłując podnieść, ale wtedy nagle krzyknęła dziko i zaczęła kopać i machać na oślep rękami. Puścił ją zupełnie zaskoczony. Z okrzykiem wściekłości złapała lampę i rzuciła nią o ścianę. – Jak mógł to zrobić?! – Telefon powędrował za lampą. – Przecież byłam wtedy dzieckiem! I tak bardzo mu ufałam! Zaczęła drzeć fotografię na drobne kawałki. – Kochałam go! Dysząc ciężko podbiegła do półek i zaczęła zrzucać z nich książki. Napad wściekłości zakończył się tak gwałtownie, jak się zaczął. Julianna opadła na podłogę i zaczęła cicho płakać. Kate uklękła przy niej i wzięła ją w ramiona. Tuliła dziewczynę jak Emmę, szepcząc jej do ucha słowa pocieszenia. Julianna przytuliła się do niej, wciąż chlipiąc. – Byłam taka mała. Dlaczego to zrobił? Dlaczego? – Nie wiem, kochanie, ale to się już nie powtórzy. – Kate gładziła ją po włosach, czując, że nigdy nikogo nie było jej tak żal. Uniosła nieco głowę i spojrzała na Luke’a. – Nie pozwolimy, żeby cię skrzywdził. Już nigdy!