nergal instagram
rodzice nigdy nie byli małżeństwem. - Dobrze znasz swojego ojca? - Mieszkałem z nim całkiem długo. Przez połowę swojego dorastania. Cóż, było to lepsze niż mieszkanie z matką. A ty? an43 226 Wyglądało na to, że Diaz wyczerpał już informacje na swój temat, których chciał udzielić. Niech i tak będzie, pomyślała Milla - coś za coś. I opowiedziała mu o swojej rodzinie, o tym, jak oddaliła się od brata i siostry - Wiem, że to boli mamę i tatę - powiedziała. - Rozumiem to. Ale teraz nie mogę już nawet spokojnie porozmawiać z Julią i Rossem, bo... Potrząsnęła głową, nie mogąc znaleźć odpowiedniego słowa. Nie chciała skrzywdzić żadnego z nich, ale z drugiej strony miała ochotę złapać ich za te puste łby i walnąć mocno o solidną ścianę. - Czy oni mają dzieci? - zapytał Diaz. - Tak, oboje. Ross ma trójkę, a Julia dwoje. - Powinni rozumieć, jak się czujesz. - Ale nie rozumieją. Może nie potrafią. Może trzeba samemu stracić dziecko, żeby zrozumieć. To tak, jakby zabrakło części mnie samej. Tam, gdzie był Justin, została tylko wielka dziura - przygryzła wargę, nie chcąc rozpłakać się przy ludziach. - Nie mogę przestać go szukać. To tak, jakbym chciała przestać oddychać. Diaz zmierzył ją swoim posępnym wzrokiem przenikającym do głębi. A potem pochylił się nad stolikiem, ujął dłonią podbródek Milli, delikatnie przyciągnął ją do siebie i pocałował. an43 227 -16- Niby taki sobie mały pocałunek, a jednak Milla siedziała zupełnie oszołomiona. To było nie fair z jego strony Tak wiele stało się w zbyt krótkim czasie! Czuła się rozbita, niepewna, niezdolna do jakiegokolwiek działania. Złapała obiema dłońmi rękę mężczyzny, nie wiedząc, co robić i mówić. Tymczasem on puścił jej podbródek i odsunął się lekko; ona wciąż kurczowo ściskała jego rękę. Te twarde usta okazały się delikatniejsze, niż przypuszczała, i łagodniejsze, niż mogłoby się jej wydawać. Pocałunek nie był namiętny, raczej kojący, ciepły, dobry Nienawidziła go za to. W ogóle nie powinna chcieć od Diaza żadnych pocałunków. Ale jeżeli już, to na pewno nie takich miłych i pocieszających. - Co to miało być? - spojrzała na niego. Jeden kącik ust mężczyzny drgnął lekko; jego wersja uśmiechu. - Chyba sama nie widzisz tego, co można łatwo wyczytać z twoich oczu. - Nie, chyba nie widzę. Diaz nie rozwinął tematu. Milla odczekała kilka niezręcznych chwil. - Czego? - spytała w końcu zniecierpliwiona. Zamyślił się, jakby rozważając odpowiedź. Wybierając jedno odpowiednie słowo spośród wielu innych. - Cierpienia - powiedział wreszcie.